Za zespołem Term Neru Poddębice trzy mecze sparingowe. Jak na razie poddębiczanie prezentują świetną skuteczność, bowiem zdobyli dziewiętnaście goli, nie tracąc żadnego. W następnych trzech grach poprzeczka zostanie zawieszona zdecydowanie wyżej. Podopieczni trenera Michała Bistuły skonfrontują się kolejno z Widzewem Łódź, Wartą Sieradz oraz Pelikanem Łowicz.
Jedną z jaśniejszych postaci dotychczasowych gier kontrolnych był wypożyczony z łódzkiego Widzewa Grzegorz Brochocki. Osiemnastolatek zanotował trzy trafienia oraz cztery asysty.
Zazwyczaj zawodnicy narzekają na długi okres przygotowawczy zimą i na brak walki o ligowe punkty. Jak jest w Twoim przypadku? Za Wami dwa tygodnie przygotowań, odczuwasz już pierwsze trudy tego okresu?
Grzegorz Brochocki: Oczywiście, zgadzam się. Nie ulega wątpliwości, że zimowy okres przygotowawczy należy do najprzyjemniejszych. Jest dużo pracy, zwłaszcza o charakterze motorycznym i dużo mniej stricte piłkarskiej. Chociaż akurat my wszystkie ćwiczenia wykonujemy z piłkami. Myślę, że zbudowanie odpowiedniej bazy tlenowej jest niezbędne, aby być odpowiednio przygotowanym do ligi. Runda rewanżowa jest zazwyczaj dużo bardziej wymagająca, aniżeli runda jesienna.
W trzech meczach sparingowych zdobyłeś trzy gole i zanotowałeś cztery asysty. Jesteś zadowolony ze swojej postawy na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni okresu przygotowawczego?
Oczywiście, to bardzo dobry prognostyk, ale do ligi jeszcze daleko i sporo pracy przede mną. Na pewno chciałbym utrzymać minimum taką dyspozycję. Wiadomo, że od ofensywnych zawodników wymaga się przede wszystkim liczb w postaci bramek i asyst. Na razie wygląda to przyzwoicie, więc chciałbym, aby tak już pozostało do końca!
Spodziewałeś się, że tak łatwo przyjdzie Wam zdobywanie bramek? W lidze bardzo często męczyliście się w tym aspekcie, nawet z niżej notowanymi rywalami…
Łatwość zdobywania goli bardzo cieszy. Mam nadzieje, że taką utrzymamy taką skuteczność aż do końca rundy wiosennej. W zasadzie, jesienią była to nasza jedna z najpoważniejszych bolączek.
W nadchodzącą środę Term Ner zmierzą się z łódzkim Widzewem, z którego zostałeś wypożyczony. Serce w tym meczu zabije mocniej?
Zdecydowanie. Takie mecze zawsze maja szczególna wartość. Myślę, że nie tylko mnie, ale całej drużynie przyspieszy serce i pokażemy się z jak najlepszej strony. Blisko byliśmy już w rozgrywkach okręgowego Pucharu Polski. Wtedy zabrakło trochę szczęścia.
W drużynach Widzewa występowałeś zazwyczaj na pozycji nr „9”, w Nerze zaś trener Bistuła na skrzydle. Jak się czujesz w roli skrzydłowego?
Rola skrzydłowego nie jest mi do końca obca. W juniorach w Widzewie, jak i SMS Łódź zdarzyło mi się wystąpić na tej pozycji. Oczywiście, przeskok poziomów między piłką a juniorską jest kolosalny, dlatego też trochę mi zajęło przestawienie się. Myślę, że już wszystko zaskoczyło i będzie wyłącznie lepiej.
foto: Maciej Maciejewski