Sobotnie spotkanie z Andrespolią Wiśniowa Góra przeszło do historii. Udana inauguracja, trzy punkty oraz awans Term Neru o jedno miejsce w ligowej hierarchii. Pojedynek z zielono-biało-niebieskimi miał również dodatkowy „smaczek”. Naprzeciw siebie stanęło bowiem dwóch braci.
Mowa o braciach Bartosińskich, którzy jeszcze do niedawna razem zdobywali punkty dla biało-zielono-czerwonych. W połowie lutego, włodarze Sport Perfect dość nieoczekiwanie postanowili jednak skrócić wypożyczenie Bartosza i odesłać go do ligowego rywala, Andrespolii.
- Po raz pierwszy spotkaliśmy się z bratem po dwóch stronach barykady, co było dla mnie dodatkowym aspektem motywacyjnym w tym spotkaniu. Sportowa rywalizacja to zawsze fajna rzecz i cieszę się, że to nasz zespół ostatecznie triumfował. Bartkowi życzę powodzenia w nowym klubie i wielu obronionych karnych, bo z całą pewnością, jest od tego specjalistą, co pokazywał, gdy graliśmy jeszcze w jednym zespole – powiedział Jakub Bartosiński, młodszy z braci.
Podczas sobotniej konfrontacji można było zobaczyć dwa oblicza Term Neru. W pierwszej połowie nasi zawodnicy nie zagrali, tak jak do tego przyzwyczaili. Z pewnością znać o sobie dał lekki stres związany z inauguracją ligowych zmagań po czteromiesięcznej przerwie. W pierwszej odsłonie oba zespoły stworzyły sobie po jednej dogodnej okazji do zdobycia gola. W 28. minucie, po strzale Piotra Michalskiego futbolówka trafiła w słupek. Z kolei, tuż przed przerwą Mariusz Solecki nie wykorzystał rzutu karnego.
- Na pewno wszyscy bardzo długo czekaliśmy na inaugurację rundy wiosennej i wiedzieliśmy, że musimy spełnić oczekiwania kibiców, Zarządu, trenera, ale przede wszystkim swoje. Może na początku trochę za bardzo się spięliśmy i dlatego gra nie do końca układała się po naszej myśli. Za szybko pozbywaliśmy się piłki i notowaliśmy sporo strat. Mecz trwa jednak dziewięćdziesiąt minut i po zmianie stron znacznie się poprawiliśmy. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni parę męskich słów i po zmianie stron wyglądało to już znacznie lepiej. Z biegiem czasu, z rywala zaczęło schodzić powietrze, a my wykorzystaliśmy to strzelając dwie bramki. Cieszy mnie fakt, że mimo początkowych problemów, wykonaliśmy nasze zadanie, zdobyliśmy trzy punkty i rozpoczęliśmy rundę tak, jak sobie zakładaliśmy - dodał.
W drugiej połowie biało-zielono-czerwoni zdecydowanie przejęli inicjatywę, stwarzając sobie co najmniej kilka klarownych okazji. Niestety, tylko dwie z nich zostały wykorzystane i nie były to najlepsze z nich. Najpierw Bartosza Bartosińskiego, kąśliwym strzałem z ostrego kąta pokonał Adam Konieczny, a kilka minut później Kamil Bartos wykorzystał dośrodkowanie Przemysława Różyckiego z rzutu rożnego.
- Oczywiście, to co może martwić, to fakt, że nadal jesteśmy nieskuteczni i nie wykorzystujemy stworzonych sytuacji. Tym razem udało nam się zwyciężyć, lecz w innych meczach może zabraknąć jednej czy dwóch bramek. Nie wiem, czy jest to kwestia presji związanej z pierwszym spotkaniem, czy może zbyt dużego rozprężenia w sytuacjach strzeleckich, ale z całą pewnością musimy poprawić ten aspekt. Z własnego doświadczenia wiemy, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, a my nie możemy sobie już pozwolić na głupie straty punktów. Chciałbym w tym miejscu jeszcze podziękować kibicom za przybycie na mecz i wspieranie nas z trybun. To zawsze bardzo pomaga i jest dodatkowym zastrzykiem motywacji – zakończył.
foto: Maciej Maciejewski