W ostatnich tygodniach podopieczni trenera Michała Bistuły prezentują równą formę. Jednym z architektów boiskowych sukcesów jest Mariusz Solecki. Doświadczony pomocnik imponuje nie tylko opanowaniem, ale również precyzyjnymi podaniami, które często kończą się bramkami.
Mając w pamięci początek rundy spodziewałeś się, że biorąc pod uwagę jedynie rundę wiosenną, będziecie na drugim miejscu?
Mariusz Solecki: Szczerze, nie. Chociaż tak naprawdę nie znałem tej ligi i jej poziomu. To jest tak naprawdę nowa drużyna i musiało trochę potrwać, żeby tak to wyglądało jak choćby teraz. W piłce nożnej nie ma przypadku, nie da się od razu zbudować wszystkiego.
Od jedenastu meczów jesteście niepokonani, można powiedzieć, że lokomotywa ruszyła?
M.S.: I nie zamierzamy, aby ta seria miała się szybko skończyć. Jeżeli do każdego meczu, będziemy podchodzić skoncentrowani, nie lekceważąc przeciwnika, zaangażowani, to myślę, że damy kibicom, społeczności w Poddębicach, jak i sobie samym powody do radości.
Podczas swojej kariery grałeś na różnych pozycjach, trener Bistuła wystawia Cię zazwyczaj w roli klasycznej „10”, chociaż zdarza się, że grasz i niżej. Gdzie na boisku czujesz się najlepiej?
M.S.: Myślę, że na pozycjach środkowego i ofensywnego pomocnika. To jednak nie ma dla mnie znaczenia. Chociaż, rzeczywiście teraz grając na tej „10” mogę więcej poświęcić się grze ofensywnej, w tej płaszczyźnie lepiej się czuje i mogę więcej dać zespołowi.
Za Wami chyba dwa najlepsze mecze w bieżącej rundzie. Jak mógłbyś podsumować konfrontacje z Unią Skierniewice oraz KS Sand-Bus Kutno?
M.S.: Najlepsze pod względem realizacji założeń taktycznych, samej gry i bramek, rzeczywiście było spotkanie przeciwko Unii Skierniewice. Przeciwnik praktycznie nie stworzył sobie klarownej sytuacji, a my nie tylko graliśmy ładnie dla oka, ale też przy tym zdobyliśmy cztery bramki. Z Kutnem wygraliśmy też wysoko, co prawda dwie bramki strzeliliśmy w końcowej fazie gry, ale można powiedzieć, że kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Wiedzieliśmy, jakie są mocne i słabe strony przeciwnika i po prostu to wykorzystaliśmy. Dla mnie osobiście, odkryciem tego meczu jest Patryk Retkowski, grający na nowej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika.
Każde zwycięstwo smakuje Ci tak samo, czy wartościujesz drużyny, które pokonujecie?
M.S.: Wiadomo, że zwycięstwa budują atmosferę, wzmacniają morale całego zespołu i dodają pewności siebie. Z drugiej strony zwycięstwa z drużynami z czołówki tabeli wskazują, że obrana przez trenera taktyka i założenia były właściwe i że budowa tego zespołu idzie w dobrą stronę.
Oprócz sporej ilości strzelanych goli, osiem z trzynastu spotkań zakończyliście na „zero z tyłu” to chyba całkiem niezły wynik?
M.S.: Należy się tylko z tego cieszyć. Gramy bardzo dobrze defensywnie jako cała drużyna. W paru sytuacjach dopisało nam szczęście, Nie ma takiego meczu, żeby grać bez błędów. powoli zgrywamy wszystkie formacje. Czas działa na nasza korzyść.
Udana wiosna to dobry prognostyk przed nowym sezonem?
M.S.: Zgadza się, chociaż sezon się jeszcze nie skończył. Domyślam się, że teraz rozbudziliśmy apetyty, ale nie ma co popadać w huraoptymizm, trzeba dalej pracować, bo jak wiadomo piłka nożna uczy też pokory.
foto: Czarek Kornacki