Za Termami Nerem Poddębice trudny sezon. Zespół zakończył zmagania na szóstym miejscu, notując względem jesieni awans o sześć pozycji. O krótkie podsumowanie poprosiliśmy trenera Michała Bistułę, który funkcję szkoleniowca biało-zielono-czerwonych pełnił do zimy, zastępując na tym stanowisku duet Witold Obarek-Jacek Włodarczewski.
Wiosną poddębiczanie spisywali się zdecydowanie lepiej, o czym świadczą jedynie trzy porażki – dwie z nich poniesione zostały pod koniec sezonu, kiedy zespół był przetrzebiony przez kartki i kontuzje. W rundzie wiosennej Termy Ner zdobyły o jedenaście „oczek” więcej, aniżeli pół roku wcześniej. Co na ten temat sądzi sam trener?
- Osobiście mogę wypowiedzieć się tylko o rundzie rewanżowej, gdyż etyka zawodowa oraz zwykła przyzwoitość nie pozwala mi oceniać nie swojej pracy, zważywszy na fakt, iż nie byłem wtedy w środku zespołu, a funkcjonowanie drużyny to bardzo delikatna sprawa. Każdy trener ma jak to się mówi swój styl i tryb pracy. Można powiedzieć, że jeden lubi czapeczkę, a inny ciemne okulary. Nie mam w zwyczaju jątrzenia u działaczy na kolegów z branży, ani „gry w podchody”, jak to robią niektórzy "szkoleniowcy", którzy sami nie osiągają zbyt dobrych rezultatów. Takich się jednak też nie ocenia jako trenerów, tylko zwyczajnie nie szanuje jako ludzi. Wracając do oceny… Założyliśmy sobie przed startem rundy rewanżowej osiągnięcie trzeciego miejsca w klasyfikacji rundy wiosennej. Ostatecznie zajęliśmy czwartą lokatę, z takim samym dorobkiem punktowym, co inny zespół, ale gorszym bezpośrednim meczem. Uważam, że to przyzwoity rezultat, chociaż oczywiście mogliśmy wypaść lepiej. Nie będę jednak szukał wymówek, że trawa była źle przystrzyżona, tylko razem z zespołem zabieram się do pracy ze zdwojoną siłą i motywacją – komentuje trener Michał Bistuła.
Do zespołu dołączają nowi gracze, którzy mają podnieść poziom sportowy i zapewnić sukces sportowy w przyszły sezonie. Z zespołem pożegna się również kilku innych zawodników. W klubie nikt nie kryje również ogromnych ambicji, których zwieńczeniem ma być przyszłoroczny awans do III ligi.
- Zgadza się, zasiliło nas już czterech zawodników z wyższych lig: Dawid Przezak (II liga), Oskar Osowski, Mariusz Zasada oraz Mikołaj Zwoliński (wszyscy III liga gr. I). Oprócz bardzo wysokich umiejętności piłkarskich, zawodnicy ci charakteryzują się ogromną motywacją i dużym zapałem do pracy. Ponadto, Mariusz Zasada będzie pełnił rolę grającego asystenta, co przekonało go do przyjścia do nas po udanym sezonie w innym klubie. To jeszcze nie wszystkie transfery. W naszym zespole chciałaby znaleźć się duża grupa zawodników, każdy z zawodników zdaje sobie sprawę, że sprawy organizacyjne są tutaj poukładane na najwyższym poziomie. My musimy jednak spokojnie przeanalizować ruchy na rynku transferowym. Naszym celem jest awans do III ligi. Oczywiście, będą również zawodnicy, którzy pożegnają się z Poddębicami, ale najpierw będziemy ich o tym informować osobiście, a nie poprzez stronę klubową. Spotkamy się, porozmawiamy, podamy sobie ręce i będziemy życzyli dalszych sukcesów. Trener to nie tylko osoba od „ustawiania” pachołków przed zajęciami, ale też pedagog i psycholog. Pracujemy z ludźmi, dlatego też zawsze należy być przede wszystkim człowiekiem, a dopiero w drugiej kolejności szkoleniowcem. Chciałbym, żebyśmy stworzyli zespół, grupę ludzi, którzy oprócz dobrego grania w piłkę będzie szła za sobą w ogień, a także dobrze czuła się we własnym towarzystwie. Osobiście, chcę też rozwijać się jako trener. Jestem ambitny, dlatego też w niedługim czasie chciałbym rozpocząć kurs UEFA PRO – dodaje.
Trenera Bistułę zapytaliśmy również, o to jak oceania swój półroczny pobyt w Poddębicach pod kontem współpracy z ludźmi zarządzającymi sprawami organizacyjnymi w klubie.
- Jestem bardzo zadowolony z pracy w Poddębicach. Trzeba pamiętać, że to ludzie tworzą atmosferę, a tutaj trafiła się naprawdę fajna grupa zawodników oraz ludzi odpowiedzialnych za funkcjonowanie klubu. Baza, całe zaplecze, łącznie z podstawowymi sprawami jak porządek są doskonale dopilnowane. Odpowiadają za to naprawdę odpowiedzialni ludzie, ale mogę powiedzieć, że mam chyba szczęście, bo w poprzednim klubie, akurat te sprawy też stały na najwyższym poziomie – zakończył szkoleniowiec biało-zielono-czerwonych.