Przemysław Różycki: Każde zwycięstwo cieszy, konsoliduje zespół i motywuje do dalszej walki

Jednym z wyróżniających się zawodników w konfrontacji z Polonią Piotrków Trybunalski był Przemysław Różycki. Skrzydłowy Term Neru Poddębice dwukrotnie, pięknymi strzałami, pokonał Filipa Błażejewskiego. Dwudziestodwulatek, aby dokonać tej sztuki potrzebował zaledwie ośmiu minut.

- Mecz w naszym wykonaniu był bardzo dobry. Cała drużyna zagrała niezłe zawody, a wynik sam mówi za siebie. Szkoda tylko tych dwóch straconych bramek, ale liczy się wynik końcowy i wysokie zwycięstwo. Na pewno cieszą mnie również bramki. Myślę, że dodadzą mi one większej pewności siebie  w grze i zmotywują do jeszcze cięższej pracy na treningach – komentuje Przemysław Różycki.

Mimo wysokiego zwycięstwa, spotkanie lepiej rozpoczęli piotrkowianie, którzy w 12. minucie objęli prowadzenie. Wiosną Polonia potrafiła zabrać punkty faworytom, między innymi Zjednoczonym Gmina Bełchatów, czy Zawiszy Pajęczno. W przeciągu meczu przyjezdni pokazali także, że z zegarmistrzowską precyzją potrafią wykorzystać błędy przeciwnika.

- Trener od początku miał swój plan na Polonię. Przestrzegał nas przed lekceważeniem przeciwnika. Nakreślił mocne strony rywala, rozmieszczenie taktyczne i na których graczy powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, aby wygrać ten mecz. Jak pokazał przebieg spotkania, jeżeli odda się inicjatywę, to Polonia potrafi grać w piłkę, będąc przy tym niezwykle skutecznym zespołem. Mieliśmy nieco wyczekiwać rywala i wykorzystać nadarzające się błędy. Boisko wszystko zweryfikowało i to przeciwnik najpierw wykorzystał naszą pomyłkę, strzelając na 1:0. Z minuty na minutę to my zaczęliśmy dochodzić do głosu i podkręcać tempo spotkania. Zgadzam się, że druga połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie słabsza, co nie zmienia faktu, że mogło to tak wyglądać ze względu na to, iż bardzo chcieliśmy dobić rywala. Każdy chciał wpisać się na listę strzelców i mieć własny kawałek tortu. To kosztowało nas drugiego gola.  Nie mniej wiedzieliśmy, że jeżeli zagramy na swoim poziomie, to trzy punkty pozostaną w Poddębicach. Tak się ostatecznie stało i to jest teraz najważniejsze. Każde zwycięstwo cieszy, konsoliduje zespół i motywuje do dalszej walki. Przed nami kolejne ligowe boje – dodał.

Jednym z założeń taktycznych na to spotkanie była wymienność pozycji pomiędzy zawodnikami formacji ofensywnej , aby w ten sposób stworzyć więcej wolnej  przestrzeni. Jak się okazało po dziewięćdziesięciu minutach plan ten przyniósł wymierną korzyść.

 – Jednym z założeń było, żebym wymieniał się pozycją z Adamem Koniecznym oraz Kamilem Bartosem. To powodowało, że bardzo często defensorzy Polonii gubili krycie, co pozwoliło nam mieć na boisku więcej miejsca, zwłaszcza w bocznych sektorach. Skutkiem tego było szybkie odrobienie strat, a z biegiem czasu wyjście na prowadzenie. Osobiście, lepiej czułem się w środku pola, co zaowocowało dwoma trafieniami – zakończył.

foto: Maciej Marciniak (archiwum)