Podopieczni trenera Michała Bistuły do dziewięciu przedłużyli serię meczów bez porażki. Tym razem biało-zielono-czerwoni przywieźli „oczko” z Kleszczowa, gdzie zremisowali 1:1 z miejscową Omegą.
Po raz ostatni i jedyny, poddębiczanie przegrali w 21. kolejce. Od tamtej pory zaliczyli sześć zwycięstw oraz cztery remisy i zdobywając dwadzieścia goli, tracąc ich jednocześnie osiem. Lepszy wiosenny bilans w tym aspekcie ma jedynie Warta Sieradz, która pozwoliła swoim rywalom na strzelenie siedmiu bramek. O wczorajszym pojedynku porozmawialiśmy z Tomaszem Kubalą. Zdaniem bocznego obrońcy remis jest sprawiedliwym wynikiem i żaden z zespołów nie powinien czuć się pokrzywdzony.
- Myślę, że remis jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Liczyliśmy na pełną pulę punktową w tym meczu, ale niestety nie udało się tego osiągnąć. Obie drużyny miały swoje dogodne okazje, dlatego był to taki typowy mecz na remis. Trener uczulał nas, że boisko w Kleszczowie jest wąskie, dlatego musieliśmy konstruować swoje akcje w trochę inny sposób, niż zwykle to czynimy. Wiedzieliśmy też, że jest to drużyna dosyć solidna, która w rundzie wiosennej zdobyła zaledwie punkt mniej od nas. W związku z tym musieliśmy zostawić sporo zdrowia na boisku, żeby wywieść z Kleszczowa pozytywny wynik – komentuje Tomasz Kubala. - Zespół Omegi był dobrze zorganizowany, grał dość wysokim pressingiem, starając się odebrać nam piłkę już na naszej połowie, dlatego mieliśmy mniej czasu na spokojne konstruowanie akcji, co przełożyło się na błędy. Jak wiemy piłka nożna jest grą błędów, ale mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy ich popełniać znacznie mniej – dodał 20-latek.
Gracze formacji ofensywnej Omegi byli niezwykle ruchliwi, zwłaszcza w pierwszej połowie, jednak to indywidualne błędy graczy Term Neru spowodowały, że doszli oni do okazji strzeleckich. Raz zespół uratowała interwencja Karola Domżała, a raz pomógł łut szczęścia, gdy Mateusz Roczek, mając przed sobą jedynie psutą bramkę trafił w boczną siatkę.
- Tak jak już mówiłem nie był to łatwy mecz, Omega napsuła nam sporo krwi. Ich atutem była na pewno znajomość swojego boiska, które różni się od tego w Byczynie. Gospodarze dobrze operowali piłką, z łatwością wyprowadzali kontrataki, dlatego też nie było łatwo. - Zabrakło klarownych sytuacji, których w innych meczach mamy znacznie więcej. Szczęście mogło nam też trochę bardziej dopisać, ale już nic się nie poradzi. Trzeba szanować zdobyty punkt i myśleć już o następnym meczu – zakończył młody defensor.
foto: Maciej Maciejewski